poniedziałek, 28 maja 2012

15. O tym, jak się wzięłam za wypełnianie tak zwanych obowiązków

Zrobiłam kolejny krok do przodu, czyli w pocie i znoju zarejestrowałam się na KULowej stronie. Przy okazji poczyniłam wiele ciekawych spostrzeżeń, pośród których zdecydowanie wybija się fakt odkrycia, iż edytorstwo, moje cudowne edytorstwo, to tylko studia I stopnia. Je-he. He.
Ciągle się zastanawiam, czy wybierać jeszcze jeden kierunek, po co, i czy ma to być filologia rosyjska czy romańska, czy jakieś dziennikarstwo, czy jeszcze coś innego... W ogóle halo, jest w tym wszystkim jakiś wyższy sens?...
Odechciało mi się studiować, tak konkretnie. W razie czego alpaki wciąż czekają w Peru na pastucha, z pewnością się nadaję.

środa, 2 maja 2012

12. "Będę w sadach obrywał czereśnie"

Miałabym fioletowe włosy i błękitno-szarą skórę. Mieszkałabym może przy wodospadzie, może przy jakimś urwisku, na szczycie góry, na ścianie kotliny. Czasem chodziłabym do góry nogami.
Umiałabym grać na flecie, i rozmawiałabym z kotami, słuchałabym ptaków i wiatru. Znałabym wiele historii, i nie mówiłabym niemal nic. Tęskniłabym głęboko i wewnętrznie, nieodłącznie. Nie odczuwałabym jednak potrzeby kontaktowania się ze światem, bo ta tęsknota sięgałaby poza świat.
Nie pragnęłabym towarzystwa ludzi. Czasem przylatywałabym do moich przyjaciół, tylko kilku przyjaciół, piłabym powoli herbatę i słuchałabym. Znałabym bardzo dobrze Sen, więc na pożegnanie dmuchałabym w twarze przyjaciół jego nocnym pyłem, i oni mieliby słodkie sny.
Ja nie potrzebowałabym snu. Zamknięta w świecie własnej głowy, nie potrzebowałabym wielu uczuć, zwłaszcza tych silnych. Mój czas by płynął inaczej, znacznie wolniej. Na nic bym nie czekała i niczego się nie bała, bo nie byłoby nic, do czego byłabym tak głęboko przywiązana - z wyjątkiem tych kilku przyjaciół.
Byłabym zupełnie nieludzka.
Tak sobie wyobrażam siebie jako jedną z wietrznych ludzi.
"byłoby".