sobota, 30 listopada 2013

45. Taka bajka, raczej smutna

Pewna pani miała kocicę. Musiała wyjechać. Kocicę zostawiła pewnemu panu na czas swojej nieobecności.
Pan nieszczególnie zajmował się kocicą. Kocica się okociła. Był jeden bury kocur, drugi bury kocur i czarna kotka, najmniejsza z miotu.
Pani wróciła. Kocięta były już podrośnięte. Ponieważ pan się nimi nie interesował, zdziczały. Pani zabrała zatem ze sobą tylko kocicę. Kocięta zostały.
Pewni państwo mieszkający nieopodal wzięli do siebie czarną kotkę, bo była najmniejsza i bo była czarna.
Dwa kocury zostały same i trzymały się razem. Zamieszkały w opuszczonym domu. Wyglądały prawie tak samo.
Przyszła sroga zima. W opuszczonym domu było bardzo zimno. Czarna kotka miała ciepło i była syta, i zapomniała, że miała rodzeństwo. Dwa bure kocury trzymały się razem i bardzo marzły. Teraz już były naprawdę bardzo dzikie i bały się każdego.
Pewni państwo mieszkający nieopodal zauważyli bezdomnego burego kota. Było naprawdę bardzo zimno. Ci państwo postanowili trochę karmić burego kota, żeby nie zdechł z głodu. Czasem było jednak tak zimno, że jedzenie wystawiane na dwór zamarzało. Bury kot bał się ludzi i nie chciał wchodzić do domu.
Przyszła wiosna i okazało się, że bury kot przeżył. Dał się oswoić w końcu tym państwu, co go zimą karmili, i nauczył się z nimi mieszkać, co trwało stosunkowo długo.
A potem się okazało, że w opuszczonym domu leży zeschnięte truchło innego burego kota, takie zwinięte w koci kłębek. I jakiś pan powiedział, że kiedyś zimą widział już to truchło, takie zamarznięte, i że do tego truchła tulił się inny bury kot, jeszcze żywy, ale uciekł na widok tego jakiegoś pana.
I ci państwo, co przygarnęli bezdomnego szarego kocura, zrozumieli, że tak naprawdę to były dwa bezdomne szare kocury.

środa, 16 października 2013

43. Key na Instagramie, czyli coś małego troszku wesołego


bumkeyk: everything looks bad in the morning , except ma versace. V

bumkeyk: rano wszystko wygląda źle , poza moim versace. V




bumkeyk: hotel Roommate is taemin. flightmate is always 종

bumkeyk: hotelowy Współlokator to taemin. kompanem lotu jest zawsze Jong




bumkeyk: everything looks good in the afternoon :-) even my べんと

bumkeyk: wieczorem wszystko wygląda dobrze :-) nawet moje bento


wtorek, 8 października 2013

42. O dekadentyzmie i kpopie

Jestę dekadentę. Smutno mi i ciężko, nie chce mi się studiować. Mogłabym mieć mniej przedmiotów. Albo mniej prac domowych. Z drugiej strony, nie mam energii nawet i na zajmowanie się czymś dla samej się. Właśnie przyszło mi do głowy, że aż się prosi rzucić w powietrze wielkim napisem "TO PRZEZ JESIEŃ", może i tak, wiem tylko, że mi się samej tak nie wydaje. Całkiem lubię Jesień. Tylko nastrój mam teraz taki nieszczególny.
Jestem fanką kpopu. Nie całkowicie, tylko niektórych piosenek, zaledwie jeden zespół stał się moim absolutnym "must watch". [Może źle piszę i wszyscy mają tak naprawdę tylko jeden najulubieńszy zespół?] Ale od kiedy tak zaczęłam tardzić ten zespół, inne koreańskie piosenki łatwiej mi wchodzą. Kpop jest bardzo dziwny, jeśli pozwolić, to bardzo wciąga i właściwie można przestać prawie słuchać innej muzyki. To jak zaraza: rozprzestrzenia się błyskawicznie i przychodzi wielką falą.
Dobrze jest mieć swój jeden ulubiony zespół. Nigdy tak naprawdę nie byłam wielką fanką jakiejś grupy muzycznej, nie mogłam powiedzieć, że lubię zespół/muzyka całkowicie i życzę mu wszystkiego dobrego. Nawet Nosowska nie ma u mnie takiego piedestału, bo po prostu lubię jej teksty i czasem to, w jaki sposób je śpiewa. Natomiast mój koreański zespół lubię we wszystkim. A przede wszystkim - lubię członków zespołu za to, jacy są.
Jak widać, kpop jeszcze trzyma mnie na jakiej-takiej fali entuzjazmu (choć i tu największa faza za mną), a tak to czasem siedzę na uczelni w kącie i udaję, że mnie nie ma. W domu pijam herbaty. Mam yerbę mate i zastanawiam się, jak ją ugryźć bez kupowania tych wszystkich specjalistycznych naczyń do niej. Już drastycznie skurczył mi się czas na czytanie książek. Ponuro myślę, że tak już będzie zawsze: coraz mniej czasu na czytanie. 
Moim wymarzonym magicznym artefaktem jest czapka niewidka (do wyboru z peleryną niewidką). Gdyby ktoś kiedyś widział, proszę, zróbcie mi ten prezent :)


czwartek, 29 sierpnia 2013

41. O czytaniu takim i siakim

Ponieważ jestem śpiochem, wypożyczyłam sobie książkę o spaniu (... przypadkiem). Liczenie baranów [klik]. Leży sobie obok łóżka i cierpliwie czeka, bo na razie obchodzę ją szerokim łukiem i czytam inne rzeczy. Trochę się po prostu obawiam literatury popularnonaukowej, wyznać muszę, a przyczyną tego jest pech, bo tylko kilka razy trafiłam na tak ciekawą lekturę, jaką sobie obiecywałam. Zapewne gdybym robiła jak moja mama i zaglądała najpierw do środka książki, by zobaczyć, co się tam dzieje, uniknęłabym rozczarowań, ale doprawdy nie rozumiem, jak można tak sobie psuć niespodziankę. Moja mama sprawdza nawet zakończenia, bo mówi, że nie lubi się denerwować przy lekturze. Widać ile ludzi, tyle sposobów na książki.
Jak widać, staram się znowu pisać. Ale do recenzji nie powrócę, bo przemogłam wreszcie aspołeczność i założyłam konto na portalu lubimy czytać, tym samym znajdując zamiennik starego bloga. Marzy mi się, żeby gdzieś niedaleko mnie istniał całkiem malutki klub książki, w którym lektury krążyłyby z ręki do ręki i odbywałyby się dyskusje. Tymczasem znalazłam bibliotekę, która znajduje się w starym, stuletnim budynku i w której wchodzi się do pokoju z książkami po skrzypiących schodach. Jutro się tam wybiorę. Na rowerze.

wtorek, 4 czerwca 2013

40. O niczym konkretnym

Pomału zbliża się koniec semestru i sesja wraz z nim. A mi wyczerpują się baterie. Dzisiaj w końcu wybiorę się do biblioteki, tak mi się chce czytać książki, nowe książki, kolejne książki, książki za książkami...
Rozmawiałam ostatnio o swoich studiach - że to był dobry wybór. Edytorstwo jest takie ciekawe, i naprawdę uczę się nowych rzeczy, rozwijam się. Potrafię wytłumaczyć, dlaczego stawiam przecinki tu, a nie gdzie indziej. No, może nie wszystkie jeszcze, ale zdecydowaną większość ;)
Na zewnątrz zapanowała pora deszczowa. Lilie mokną, niebem gonią szare chmury.
Jestem w połowie Greka Zorby. Jeśli zdam sesję, w przyszłym roku będę się uczyć retoryki, edytowania tekstów starożytnych oraz historii Polski.
Jeśli nie zdam - nie wiem. Nie wiem.

czwartek, 9 maja 2013

39. Tylko o Wiośnie, tak naprawdę

Mam wrażenie, że ta wiosna jest niezwykle piękna. Wiosna tego roku, coś niesamowitego. Ptaki. Drzewa. Liście. Liście zielone, dużo zielonych liści. Kwiaty (bardzo zasmuciła mnie mama, kiedy ostatnio pytałam, dlaczego nie sadzi wielkich krzewów różanych - powiedziała mi, że nie ma w sprzedaży starych, dużych odmian róż). Wszystko pachnie. Drzewa mają jeszcze tu i ówdzie ostatnie kwiaty, i one jeszcze pachną. Wszystko jak oszalałe żyje.
Może to dlatego, że zima była taka wieczysta tego roku. Ja naprawdę uwierzyłam, że to w końcu nadeszła Jadis i wiosny nie będzie przez 100 lat. I tylko wypatrywałam mówiących bobrów. Czasem mi się zdawało, że zaraz jakiegoś spotkam, tyle śniegu i miejscami prawie-leśna okolica, ale jakoś nie. Żadnego nie widziałam.
Dzisiaj wybrałam się na rowerze w moje ulubione okolice. Lato jest. Pola zielone. Malutkie wróbelki i inne ptaszki też. Ostatnio doszłam do wniosku, że ornitologia jest fajna.
Ach, jaka ta Wiosna! Czy może być miejsce na coś innego? Nie, nie może, u mnie nie może, stwierdzam sama sobie autorytatywnie. Jestem wdzięczna. Jestem szczęśliwa, ilekroć idę. W domu też jestem szczęśliwa. W innych budynkach trochę mniej, ale jednak.
I nic się u mnie nie dzieje. Nic się u mnie nie dzieje od jakiegoś już czasu. Coraz lepsza jestem w niezauważaniu czasu i życiu mimo niego (oczywiście, jest to właściwie udawaniem, że tego czasu nie ma), a konsekwencją jest to, że nic się u mnie nie dzieje. Nic, nic, nic. Nic. Czy ja coś robię? Nie. Niekoniecznie. Czasem - tak, ale niekoniecznie. Jutro idę do izby drukarstwa, i będę metodą tradycyjną składać wiersze. Spłynąć w tym maju mam słowami, takiej daniny żąda ode mnie Sztuka Edytorska. Małe daniny będę jej składać. Po cichu się zastanawiam wciąż, czy aby na pewno jest to moje właściwe miejsce, ale lepszego na razie nie widzę. 
Pomimo tego nie robię nic.
Czy nie macie czasem problemów jakichś z podwójnym przeczeniem, jakiego używamy w języku polskim? Przecież właściwie "nie robię nic" oznacza, że z całą pewnością nie zajmuję się niczym - a jednak mówiąc to, coś dokładnie przeciwnego mam na myśli. Ciekawe, jak do tego doszło, że chcąc czemuś zaprzeczyć, musimy przeczyć temu podwójnie, czyli w zasadzie - przeczyć samemu sobie. Nieraz tak mnie to zaprząta, że już w ogóle nie wiem, czego chciałam, a czego nie chciałam.




wtorek, 2 kwietnia 2013

38. Kilka cytatów: "Sklepy cynamonowe. Sanatorium Pod Klepsydrą"

Siedziałem na ziemi. Dookoła mnie leżały na podłodze kredki i guziczki farb, boże kolory, lazury dyszące świeżością, zielenie zbłąkane aż na kraniec zdziwienia. I gdy brałem do ręki czerwoną kredkę - w jasny świat szły fanfary szczęśliwej czerwieni i wszystkie balkony płynęły falami czerwonych chorągwi, i domy ustawiały się wzdłuż ulicy w tryumfalny szpaler. Defilady strażaków miejskich w malinowych uniformach paradowały na jasnych, szczęśliwych drogach i panowie kłaniali się melonikami koloru czereśni. Czereśniowa słodycz, czereśniowy świegot szczygłów napełniał powietrze pełne lawendy i łagodnych blasków.
A gdy sięgałem po błękitną barwę - szedł ulicami przez wszystkie okna odblask kobaltowej wiosny, otwierały się, dźwięcząc, szyby, jedna za drugą, pełne błękitu i ognia niebieskiego, firanki wstawały jak na alarm i przeciąg radosny i lekki szedł tym szpalerem wśród falujących muślinów i oleandrów na pustych balkonach, jak gdyby na drugim końcu tej długiej i jasnej alei ktoś zjawił się bardzo daleki i zbliżał się - promienny, poprzedzany przez wieść, przez przeczucie, zwiastowany przez loty jaskółek, przez wici świetliste, rozrzucane od mili do mili.
***
Czy porównam ją [noc lipcową] do czarnego firmamentu naszych przymkniętych powiek, pełnego wędrujących pyłów, białego maku gwiazd, rakiet i meteorów?
***
Jesień, jesień, aleksandryjska epoka roku, gromadząca w swych ogromnych bibliotekach jałową mądrość 365 dni obiegu słonecznego. O, te poranki starcze, żółte jak pergamin, słodkie od mądrości jak późne wieczory! Te przedpołudnia uśmiechnięte chytrze jak mądre palimpsesty, wielowarstwowe jak stare pożółkłe księgi! Ach, dzień jesienny, ten stary filut-bibliotekarz, łażący w spełzłym szlafroku po drabinach i kosztujący z konfitur wszystkich wieków i kultur! Każdy krajobraz jest mu jak wstęp do starego romansu. Jakże się świetnie bawi wypuszczając bohaterów dawnych powieści na spacer pod to zadymione i miodne niebo, w tę mętną i smutną, późną słodycz światła! Jakich nowych przygód dozna Don Kichot w Soplicowie? Jak ułoży się życie Robinsonowi po powrocie do rodzinnego Bolechowa?

***

W lipcu ojciec mój wyjeżdżał do wód i zostawiał mnie z matką i starszym bratem na pastwę białych od żaru i oszałamiających dni letnich. Wertowaliśmy, odurzeni światłem, w tej wielkiej księdze wakacji, której wszystkie karty pałały od blasku i miały na dnie słodki do omdlenia miąższ złotych gruszek.
Adela wracała w świetliste poranki, jak Pomona z ognia dnia rozżagwionego, wysypując z koszyka barwną urodę słońca - lśniące, pełne wody pod przejrzystą skórką czereśnie, tajemnicze, czarne wiśnie, których woń przekraczała to, co ziszczało się w smaku; morele, w których miąższu złotym był rdzeń długich popołudni; a obok tej czystej poezji owoców wyładowywała nabrzmiałe siłą i pożywnością płaty mięsa z klawiaturą żeber cielęcych, wodorosty jarzyn, niby zabite głowonogi i meduzy - surowy materiał obiadu o smaku jeszcze nie uformowanym i jałowym, wegetatywne i telluryczne ingrediencje obiadu o zapachu dzikim i polnym.

niedziela, 3 marca 2013

36. Wyjątki z wpisu sprzed kilku tygodni do KJ5

Tak sobie łażę z kąta w kąt i to rozmyślam, to patrzę tylko. W sumie to niezwykłe, jak cichy jest ten dom. A gdy na zewnątrz zaczyna pomału zmierzchać i świateł się jeszcze nie zapala, staje się taki siwy, szary, i niebieski. Może nawet za dobrze jest śnić i myśleć w tym domu, w tym świecie (...).
Może gdybym tyle nie myślała, lepiej umiałabym rozmawiać. Gdyby to szło w parze z jakimś wychodzeniem do ludzi... Może stałabym się zdolna do normalnej, ludzkiej rozmowy z człowiekiem. Może to dlatego, że ja za cicha jestem, jakby mnie nie było lub jakbym była tylko w połowie.
Czym różnię się od Bebe Bitner? (...) Otóż Bebe B. jednak mówić z ludźmi umiała. Było to w niej schowane i przygniecione zamknięciem, milczeniem i odizolowaniem, ale było. Ja także, choć w różnym stopniu, jestem zamknięta, milcząca i odizolowana, a jednak rozmawiać nie umiem. I chyba nigdy nie umiałam. Myślę też, że aspołeczna jestem dlatego, że ciągłe próby mnie męczą. Na ogół nic z tego nie wychodzi (...).
Żeby nie było - nie myślałam tylko o tym.
Myślałam też, że jestem chyba bardzo literacka, bardziej literacka niż realna. I o tym, jak wyglądałaby książka o mnie (dziewczyna, która uciekła do powieści, a potem do kolejnej i kolejnej, ale w końcu musiałaby wrócić, zrozumiawszy, że musi mieć odwagę przeżyć samą siebie). Myślałam o tacie, i że czasem go bardzo kocham, a czasem nie i tylko płaczę, i że to nie jest tak, że są dwaj tatowie, tylko dwa domy są, radosny i spokojny oraz straszny i smutny, a każdy z tych domów definiowany jest przez nastrój taty. Myślałam o sztuce zauważania w mamie J.B., która jest niezależną jednostką. Myślałam o tym, że rzadko kiedy cienkie gałązki drzew są naprawdę nieruchome, drżą leciutko (i gdy patrzyłam w okno, musnęło mnie trochę inne powietrze). I o ptakach myślałam, leciały, i kiedy powrócą te, co podążyły za słońcem jak za marzeniem. I jeszcze myślałam, że może to wszystko we mnie i to wszystko w ogóle - to jest jakiś zwiastun powoli powracającego wiatru.
Z wiatrem rozmawiać nie trzeba, z nim po prostu się jest (...).

środa, 27 lutego 2013

35. 100 tytułów BBC



1. Duma i uprzedzenie – Jane Austen
2. Władca Pierścieni – JRR Tolkien
3. Jane Eyre – Charlotte Bronte
4. Seria o Harrym Potterze – JK Rowling
5. Zabić drozda – Harper Lee
6. Biblia
7. Wichrowe Wzgórza – Emily Bronte
8. Rok 1984 – George Orwell
9. Mroczne materie (seria) – Philip Pullman
10. Wielkie nadzieje – Charles Dickens
11. Małe kobietki – Louisa M Alcott
12.
Tessa D’Urberville – Thomas Hardy
13. Paragraf 22 – Joseph Heller
14. Dzieła zebrane Szekspira
15. Rebeka – Daphne Du Maurier
16. Hobbit – JRR Tolkien
17. Birdsong – Sebastian Faulks
18.
Buszujący w zbożu – JD Salinger
19. Żona podróżnika w czasie – Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch – George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem – Margaret Mitchell
22. Wielki Gatsby – F Scott Fitzgerald
23. Samotnia (w innym tłumaczeniu: Pustkowie) – Charles Dickens
24. Wojna i pokój – Leo Tolstoy
25. Autostopem przez Galaktykę – Douglas Adams
26. Znowu w Brideshead – Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara – Fyodor Dostoyevsky
28. Grona gniewu – John Steinbeck
29. Alicja w Krainie Czarów – Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby – Kenneth Grahame

31. Anna Karenina – Leo Tolstoy
32. David Copperfield – Charles Dickens
33. Opowieści z Narnii (cały cykl) – CS Lewis
34. Emma- Jane Austen
35. Perswazje – Jane Austen
36. Lew, Czarownica i Stara Szafa – CS Lewis
37. Chłopiec z latawcem – Khaled Hosseini
38. Kapitan Corelli (w innym tłumaczeniu: Mandolina kapitana Corellego) – Louis De Bernieres
39. Wyznania Gejszy – Arthur Golden
40. Kubuś Puchatek – AA Milne
41. Folwark zwierzęcy – George Orwell
42. Kod Da Vinci – Dan Brown
43. Sto lat samotności – Gabriel Garcia Marquez
44. Modlitwa za Owena – John Irving
45. Kobieta w bieli – Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza – LM Montgomery
47. Z dala od zgiełku – Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej – Margaret Atwood
49. Władca much – William Golding
50. Pokuta – Ian McEwan
51.
Życie Pi – Yann Martel
52. Diuna – Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm – Stella Gibbons
54.
Rozważna i romantyczna – Jane Austen
55. Pretendent do ręki – Vikram Seth
56. Cień wiatru – Carlos Ruiz Zafon
57. Opowieść o dwóch miastach – Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat – Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą (również: Dziwny przypadek z psem nocną porą) – Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy – Gabriel Garcia Marquez
61. Myszy i ludzie (również: O myszach i ludziach) – John Steinbeck
62. Lolita – Vladimir Nabokov
63. Tajemna historia – Donna Tartt
64. Nostalgia anioła – Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo – Alexandre Dumas
66. W drodze – Jack Kerouac
67. Juda nieznany – Thomas Hardy
68.
Dziennik Bridget Jones – Helen Fielding
69. Dzieci północy – Salman Rushdie
70. Moby Dick – Herman Melville
71. Oliver Twist – Charles Dickens
72. Dracula – Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród – Frances Hodgson Burnett
74.
Zapiski z małej wyspy – Bill Bryson
75. Ulisses – James Joyce
76. Szklany kosz – Sylvia Plath
77. Jaskółki i Amazonki – Arthur Ransome
78. Germinal – Emile Zola
79. Targowisko próżności – William Makepeace Thackeray
80. Opętanie – AS Byatt
81. Opowieść wigilijna – Charles Dickens
82.
Atlas chmur – David Mitchell
83. Kolor purpury – Alice Walker
84. Okruchy dnia – Kazuo Ishiguro
85. Pani Bovary – Gustave Flaubert
86. A Fine Balance – Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarloty – EB White
88.
Pięć osób, które spotykamy w niebie – Mitch Albom
89. Przygody Scherlocka Holmesa – Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection – Enid Blyton
91. Jądro ciemności – Joseph Conrad
92. Mały Książę – Antoine De Saint-Exupery

93. Fabryka os – Iain Banks
94. Wodnikowe Wzgórze – Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców (również: Sprzysiężenie osłów) – John Kennedy Toole
96.
Miasteczko jak Alece Springs – Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie – Alexandre Dumas
98.
Hamlet – William Shakespeare
99. Charlie i fabryka czekolady – Roald Dahl
100. Nędznicy – Victor Hugo