piątek, 12 grudnia 2014

74. AKMU - Melted

Bardzo smutna piosenka.
Zawsze chce mi się przy niej płakać. Wyobrażam sobie, że ten indianin ma oczy przejrzyste, jak woda.

niedziela, 7 grudnia 2014

72.

W piątek siedziałam z W w Szklarni i piłam z filiżanki gorącą, gęstą czekoladę (na którą wydałam aż 9 złotych i uważam, że za tą cenę powinnam dostać znacznie więcej tej czekolady). W raczyła się wtedy piwem i mówiła, jak to bywa na spektaklach i jak to czuje, że ma ograniczone możliwości wyborów w życiu przez to, jak została wychowana i jaka się urodziła. Patrzyłam wtedy na sufit, bo to była moja pierwsza wizyta w Szklarni, zatem wszystkie nastroje i wrażenia płynęły do mnie ze ścian i od ludzi, a ja chłonęłam je jak gąbka. Myślałam przy tym, że nie do końca rozumiem W i niekoniecznie podzielam jej poglądy czy spostrzeżenia. Natomiast wszystkie moje uczucia i myśli pochowały się i nie miały ochoty wychodzić. Byłam widzem i słuchaczem.
Nieraz zachwyca mnie to, że ludzie są tacy rozmaici i każdy, z kim rozmawiasz, ma w tym momencie nieco inne priorytety, zupełnie inne marzenia. Nieraz mnie to męczy, gdy szukam w twarzach zrozumienia dla swoich wielkich wydumanych problemów - i nie znajduję. Różnie to bywa. Z tymi ludźmi. Z tym życiem. Z tym wszystkim.
Lubię czasem, raz na jakiś czas, wyjść z kimś gdzieś. Dawno się nie widzieliśmy. Rozmowa. Co słychać. Chciałabym. Nie chcę. Marzy mi się. A co tam u. Dobra ta herbata. Ładnie pachnie ta kawa. Podoba mi się. "Mnożymy się / ucięci / tęsknotami". To niedokładny cytat, z zamglonej pamięci.


środa, 3 grudnia 2014

71. I śmierć

Był Guzik. Nie ma Guzika.

wtorek, 2 grudnia 2014

70. Życie

Pewnej wiosny urodził się rudy kot, jeden spośród rozlicznego rodzeństwa. Tego nie pamięta.
Wychowywał się jednak tylko z jedną siostrą, która była bura i znacznie bardziej żywiołowa. Tego też nie pamięta.
Gdy podrósł, siostra znalazła nowy dom i Guzik został sam z matką. Tego też już nie pamięta.
Ponieważ Guzik to kotka, zdarzały się i jemu dzieci. Niektóre szybko znikały, i o nich również zapominał. Raz jeden kotek został, rudy jak jego matka, ale wkrótce zaginął. Innym razem został inny syn, także rudy, i trzy pokolenia rodziny mieszkały razem. O poprzednich dzieciach Guzik zapomniał.
Potem ten najmłodszy kot zginął, a śmierć miał ciężką. Dwa pozostałe koty w domu czuły się dziwnie osamotnione. A potem zapomniały.
Żyły sobie dwa koty. Matka i córka, ale te więzi poszły w zapomnienie. Zatem żyły sobie dwie kocice, i żadna już nie mogła mieć dzieci. Starsza kocica rządziła młodszą i w domu panowała hierarchia ważności.
Żył sobie rudy Guzik sam. Matka mu umarła (do niej śmierć też nie przyszła łagodnie). Najpierw Guzik czuł się bardzo samotny, ale z czasem zapomniał, że nie mieszkał sam, i się przyzwyczaił.
Żył sobie w domu rudy Guzik, i przylazła nagle kocia bura przybłęda rodzaju męskiego. Nie dało się go przegonić, zatem trzeba się pogodzić z sytuacją. Ale o przyjaźni nie ma mowy. Guzik przecież był tu pierwszy.
Żyły sobie dwa koty, Guzik i Dzikus. Między nimi chłodna akceptacja. Jesień. Guzik zachorował.
Mija czas. Guzik bardzo chory. 

poniedziałek, 1 grudnia 2014

69. Poczta

Od Calisty z USA [US-3060954]: