środa, 27 maja 2015

90. Dzień


Przedwczorajszego wieczoru zaczęło padać, padało nocą i padało ranem, bardzo bardzo. Nagle odkryłam, że ten jeden samotny kasztanowiec, który rośnie dokładnie na wprost mego okna, nad rzeką, stracił wszystkie kwiaty. To był dzień na czytanie, otworzyłam zatem pierwszy tom starego wydania "Cichego Donu". 

czwartek, 14 maja 2015

89. No tak, ostatnio nie mogę jakoś wpaść na dobre tytuły dla moich postów

Zapożyczam z zupy:

–W życiu warto mieć odwagę: 
Warto mówić “Dzień Dobry” obcym ludziom, warto zrobić sobie wstyd na oczach wszystkich ludzi, warto mieć przyjaciół i wrogów też warto mieć. Warto czasem nie wziąć parasola, gdy pada deszcz, warto nie doczytać książki i wrócić do niej po latach, warto pisać wiersze nawet te nie udane. Warto wskoczyć do jeziora w ubraniu, warto śmiać się na ulicy bez powodu, warto czasem niczego nie tłumaczyć. Warto udawać czasem głupków chociaż wiemy dobrze o co chodzi. Warto słuchać każdej muzyki, warto marzyć, warto zgubić się w obcym mieście, warto poznać nowych ludzi, i zapomnieć o starych znajomych, warto napisać list i go nigdy nie wysłać. Warto być realistą, pesymistą, optymistą. Warto zadzwonić o 1 w nocy do przyjaciółki i się wypłakać, warto pójść na samotny spacer, warto zapalić znicz na opuszczonym grobie. 
Warto żyć i nie pytać dlaczego.

Otóż, jak się tak przyjrzałam temu oto, to odkryłam, co następuje: przydarzyło mi się wszystko niemal z wymienionych treści, za wyjątkiem dorobienia się wrogów (przynajmniej nikt mi otwarcie nie okazuje swej ku mnie nienawiści, co zapewne oznacza, że wielu osobom jestem doskonale obojętna, a to właściwie smutne) i nie wskoczyłam do jeziora w ubraniu. Tak sobie teraz, czysto zresztą hipotetycznie, pozwalam myśleć, że zdarza mi się wieść ciekawe życie, momentami. Tak gdyby popatrzeć całościowo. I może jeszcze z pewnej odległości.

wtorek, 12 maja 2015

88. Poczta #7

Od Achima z Niemiec [DE-4011132]:

Od Carol z USA [US-3344614]:

Od Ariadny z Hiszpanii [ES-351353]:

87. Wprawka, bo czemu nie

Grzmiący mój Oyciec Z. był wcielił się w zielarkę i z tego oto nowego swego autorytetu poradził mi, ażebym ku walce mej z kompleksami wszelakimi żywiła się w ilościach znacznych mięsem, czosnkiem oraz cebulą. Uznawszy światłość i poznawszy się na istocie tejże rady, powzięłam myśl o podzieleniu się z ogółem potrzebujących otrzymaną mądrością.
W dniach tych czytam dzieł wiele jednoczas dla równowagi, a także dla gimnastyki mej imaginacyi, tudzież dla prostej rozrywki. Smętne historye oto o upadku świata i ludzkości jako takiej bądź o nadmiernym rozwoju technologiji przetykam poemą piękną o bohaterstwie maluczkich, a wieczorami, gdy mgła wzruszenia zasnuwa oko me, jak również ciężar na duszy mej się kładzie, sięgam ci ja po listy dwojga zakochanych, którzy pisać ku sobie pięknie umieli, szczerze, zgrabnie, a z uśmiechem czasem takoż.
I zbieram ci ja pomaluczku siła i talenta moje wszelakie, ażeby przystąpić do Projektu Przemiany Oraz Pogłębienia Się, co planuję zwłaszcza na okres letni i jesienny również, teraz bowiem jeszcze czas mi uporządkować możliwie jakoś sprawy me zawodowe, a w dalszej perspektywie mam ja wojaże sekretne i dalekie.
Wiem ja, że niewiele to ma wspólnego ze ślachetną Tradycyą mowy naszej Polskiej, alem się starała, a frajdę przy tym miała, co się, sądzę, liczy także, jeśli nie przede wszystkim. Pozdrowienia ślę na koniec i żegnam się, wspomniawszy tylko, że gdyby kto ciekawym był mych znamienitych lektur, to i owszem, podzielić się mogę z wielką chęcią, tu bowiem nie uczyniłam tego wprost jeno z uwagi na Konwencyę, do której lapidarne i inne tytuły nijak pasować nie mogą.
Ave. Niezwiązana z treścią rycina dla ubarwienia mego kawałka podłogi: