niedziela, 3 marca 2013

36. Wyjątki z wpisu sprzed kilku tygodni do KJ5

Tak sobie łażę z kąta w kąt i to rozmyślam, to patrzę tylko. W sumie to niezwykłe, jak cichy jest ten dom. A gdy na zewnątrz zaczyna pomału zmierzchać i świateł się jeszcze nie zapala, staje się taki siwy, szary, i niebieski. Może nawet za dobrze jest śnić i myśleć w tym domu, w tym świecie (...).
Może gdybym tyle nie myślała, lepiej umiałabym rozmawiać. Gdyby to szło w parze z jakimś wychodzeniem do ludzi... Może stałabym się zdolna do normalnej, ludzkiej rozmowy z człowiekiem. Może to dlatego, że ja za cicha jestem, jakby mnie nie było lub jakbym była tylko w połowie.
Czym różnię się od Bebe Bitner? (...) Otóż Bebe B. jednak mówić z ludźmi umiała. Było to w niej schowane i przygniecione zamknięciem, milczeniem i odizolowaniem, ale było. Ja także, choć w różnym stopniu, jestem zamknięta, milcząca i odizolowana, a jednak rozmawiać nie umiem. I chyba nigdy nie umiałam. Myślę też, że aspołeczna jestem dlatego, że ciągłe próby mnie męczą. Na ogół nic z tego nie wychodzi (...).
Żeby nie było - nie myślałam tylko o tym.
Myślałam też, że jestem chyba bardzo literacka, bardziej literacka niż realna. I o tym, jak wyglądałaby książka o mnie (dziewczyna, która uciekła do powieści, a potem do kolejnej i kolejnej, ale w końcu musiałaby wrócić, zrozumiawszy, że musi mieć odwagę przeżyć samą siebie). Myślałam o tacie, i że czasem go bardzo kocham, a czasem nie i tylko płaczę, i że to nie jest tak, że są dwaj tatowie, tylko dwa domy są, radosny i spokojny oraz straszny i smutny, a każdy z tych domów definiowany jest przez nastrój taty. Myślałam o sztuce zauważania w mamie J.B., która jest niezależną jednostką. Myślałam o tym, że rzadko kiedy cienkie gałązki drzew są naprawdę nieruchome, drżą leciutko (i gdy patrzyłam w okno, musnęło mnie trochę inne powietrze). I o ptakach myślałam, leciały, i kiedy powrócą te, co podążyły za słońcem jak za marzeniem. I jeszcze myślałam, że może to wszystko we mnie i to wszystko w ogóle - to jest jakiś zwiastun powoli powracającego wiatru.
Z wiatrem rozmawiać nie trzeba, z nim po prostu się jest (...).

6 komentarzy:

  1. naprawdę ładnie to napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach te tatowe nastroje, któż was nie zna? Bebe jakoś jest mi bliska. Chyba znowu jesteś smutna.

    OdpowiedzUsuń
  3. A, znasz Bebe? O, jak się cieszę! ;)
    Czy list doszedł?

    Nie jestem szczególnie smutna, te rozmyślania są od nastrojów niezależne. Właściwie, jest to trzeźwe spojrzenie na moją kondycję i na moje jej postrzeganie :)
    [teraz mnie korci, żeby melodramatycznie zacząć się postrzegać jako smutną i tragiczną...]

    Dziękuję, E ^^ To jest akurat ten rodzaj komplementów, po których mi samoocena skacze pod niebiosa z uciechy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawia mnie powód wyłączenia komentarzy w następnym poście. W zasadzie zamykając sie na opinie/pomoc/zainteresowanie innych włazisz w jeszcze gorszą samotnosć, a z drugiej strony jeśli bede chciała skomentować to napiszę to chociażby tu. Na moje oko nie wygląda to dobrze i obawiam się że wiem przez co mozesz przechodzic. Conajmniej 5 razy to samo paskudztwo zawładnęło mną z równie wielkim impetem i wiem że to okropne uczucie które bardzo szybko trzeba wyplewić bo inaczej zeżre cie od środka. Najgorsze jednak w takich postach jest to że jest ci źle i ze kazdy kto to czyta i ma z tobą jakiś kontakt moze uznać się za winnego tego nastroju. Moge jakoś pomóc?

    OdpowiedzUsuń
  5. Właściwie to nie wiem, po co wyłączyłam komentarze. W ogóle zrobiłam to później, początkowo były włączone. Chyba zrobiłam to trochę bezmyślnie i odruchowo.
    E, oczywiście w żaden sposób nie jest twoją winą mój nastrój (którego wcale tak ciężko nie przechodzę, przyjaźń obumiera powoli i stopniowo, a także - obustronnie, czyli i mnie coraz mniej uczuć wiąże z tamtą dziewczyną, której imię zaczyna się na U., co by zniszczyć w zarodku wszelkie obawy różnych osób). Możesz się ze mną spotkać :3
    W ogóle wiesz, jestem ci bardzo wdzięczna za tego "Baczyńskiego" w poniedziałek ;) skoro już o tym wszystkim mowa.
    Ale naprawdę, nie dzieje mi się nic bardzo strasznego, to tylko tak trochę w niektóre wieczory ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wieczory tak mają, zwłaszcza te zimne i brzydkie. I chyba trochę cię podziwiam ze znosisz to dobrze bo mnie takie rzeczy bardzo wyniszczyły od środka, mimowolnie.. ja też dziękuje za Baczyńskiego;-) było całkiem inaczej niż zwykle;-)

    OdpowiedzUsuń