Co robiłam przez cztery dni praktyk: rewoltę przeciwko sobie. Nie lubię dzwonić - musiałam dzwonić bardzo dużo. Nie umiem być dociekliwa i nie jestem dominująca - musiałam dominować rozmówców i wyciągać z nich informacje niezależnie od tego, czy byli uprzejmi, czy nie. Napisałam artykuł i wprowadziłam korekty od redaktora naczelnego. Kazał mi usunąć z tekstu wszystkie średniki i stosować prostsze słownictwo. Tak się pisze artykuły. Wszystko we mnie krzyczało, że ja tak nie chcę, ale co z tego. Teraz tym większą mam chęć nie czytać gazet, skoro kieruje się je do półgłówków.
Nie będę dziennikarzem. Nie chcę być dziennikarzem. Napisałam artykuł i zostałam za niego pochwalona. Prawdopodobnie pójdzie do druku, prawdopodobnie w poniedziałek. Boję się tego i mam nadzieję, że to nie nastąpi. Irracjonalnie obawiam się pretensji od czytelników.
Książki, książki, gdzie jesteście? Czemu mnie opuściłyście?
To są przyjemne praktyki. Ludzie w redakcji są przyjaźni. Ale ja nie mogę być dziennikarzem. To wszystko. Aż tyle. Trudne doświadczenie, trudniejsze niż się spodziewałam.
Dzisiaj po odprawie powiedziałam, że chciałam wyjechać wcześniej. Redaktor skinął głową, a ja czym prędzej wyszłam z budynku. Nie, nie było za mną eksplozji. Wszystko wydarzyło się cicho i żaden z przechodniów nie zauważył, że M właśnie toczy ostatnie walki z rzeczywistością.
Ostatnie zdanie to miśtrzostwo:)
OdpowiedzUsuńBiedna M w nieprzychylnym środowisku, głask głask. Będzie dobrze
Ostatnie zdanie, które ja napisałam, czy też zdanie ze zdjęcia? ;)
OdpowiedzUsuń;_;
Też nie mogłabym być dziennikarzem. Zbyt wiele rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńTrzymam za ciebie kciuki, żebyś odważnie stawiła czoła tym praktykom- odwagi, M! ;) Przyjaciele są z tobą ;)
Dziękuję, bardzo dziękuję. Wytrzymam jeszcze tydzień, a przynajmniej postaram się wytrzymać. Pocieszam się, że piątek przyjdzie szybko. Pięć dni to niedużo, prawda?
OdpowiedzUsuń._.
Jestem tu w ogóle dzisiaj bardzo samotna. W ubiegłym tygodniu zaczynałam praktyki z jeszcze jedną dziewczyną, ale ona się rozchorowała. Są tu jakieś trzy inne, ale nie mogę się z nimi dogadać. Sprawiają wrażenie, jakby życzyły sobie, żeby nikt się do nich nie odzywał. Tak bardzo chcę do domu.
Ostatnie napisane przez ciebie :)
OdpowiedzUsuńA, to dziękuję, dziękuję ^^
OdpowiedzUsuńCzym zawiniły biedne średniki? ;) Nie rozumiem tej decyzji, spotyka się je przecież w czasopismach (ostatnio nawet w programie telewizyjnym widziałam jeden!).
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, chętnie przeczytałabym wspomniany artykuł. :) Piszesz świetnie, nawet jeśli sama tego czasem nie dostrzegasz.
Ściskam ciepło!
Też nie wiem. Może decyduje to, że "Kurier" jest jednak nieambitnym dziennikiem o wszystkim, ważnym i nieważnym, co dzieje się w mieście. Albo decyduje po prostu redaktor naczelny i jego upodobania. Wiem jedynie, że średniki bardzo wzbogacają teksty, w przeciwieństwie do krótkich zdań prostych.
UsuńArtykuł się ukazał, ale jest beznadziejnie nudny, bo zajmowałam się ofertami domów kultury i innych instytucji dla emerytów. Wyszła z tego wyliczanka. Nawet nie widać po tekście, ile się musiałam nadzwonić ;_;
Dziękuję bardzo, bardzo za miłe słowa! Też ściskam ;)