wtorek, 12 maja 2015

87. Wprawka, bo czemu nie

Grzmiący mój Oyciec Z. był wcielił się w zielarkę i z tego oto nowego swego autorytetu poradził mi, ażebym ku walce mej z kompleksami wszelakimi żywiła się w ilościach znacznych mięsem, czosnkiem oraz cebulą. Uznawszy światłość i poznawszy się na istocie tejże rady, powzięłam myśl o podzieleniu się z ogółem potrzebujących otrzymaną mądrością.
W dniach tych czytam dzieł wiele jednoczas dla równowagi, a także dla gimnastyki mej imaginacyi, tudzież dla prostej rozrywki. Smętne historye oto o upadku świata i ludzkości jako takiej bądź o nadmiernym rozwoju technologiji przetykam poemą piękną o bohaterstwie maluczkich, a wieczorami, gdy mgła wzruszenia zasnuwa oko me, jak również ciężar na duszy mej się kładzie, sięgam ci ja po listy dwojga zakochanych, którzy pisać ku sobie pięknie umieli, szczerze, zgrabnie, a z uśmiechem czasem takoż.
I zbieram ci ja pomaluczku siła i talenta moje wszelakie, ażeby przystąpić do Projektu Przemiany Oraz Pogłębienia Się, co planuję zwłaszcza na okres letni i jesienny również, teraz bowiem jeszcze czas mi uporządkować możliwie jakoś sprawy me zawodowe, a w dalszej perspektywie mam ja wojaże sekretne i dalekie.
Wiem ja, że niewiele to ma wspólnego ze ślachetną Tradycyą mowy naszej Polskiej, alem się starała, a frajdę przy tym miała, co się, sądzę, liczy także, jeśli nie przede wszystkim. Pozdrowienia ślę na koniec i żegnam się, wspomniawszy tylko, że gdyby kto ciekawym był mych znamienitych lektur, to i owszem, podzielić się mogę z wielką chęcią, tu bowiem nie uczyniłam tego wprost jeno z uwagi na Konwencyę, do której lapidarne i inne tytuły nijak pasować nie mogą.
Ave. Niezwiązana z treścią rycina dla ubarwienia mego kawałka podłogi:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz