środa, 7 listopada 2018

102. Moja Kamieńska 2

Łańcuch zła rozcinać przebaczeniem. Łańcuch nienawiści rozrywać pojednaniem. Oto sens społeczny chrześcijaństwa. Jeśli chrześcijaństwo nie stanie się ciałem - zmiecie nas narastająca lawina zła i nienawiści.
Lecz czego potrzeba, aby przebaczyć, czego potrzeba, aby dojrzało pojednanie? Trzeba zrzucić z serca pychę, w pewien sposób "zaprzeć się" siebie. Honor ponad wszystko - to postawa mało chrześcijańska.

Kiedy polecamy Bogu naszych bliskich, uczymy się ich kochać w Bogu, na wyższej płaszczyźnie bytu.

W grzechu poznajemy obecność Boga przez zaprzeczenie.

Patetyczna, tryumfalistyczna Msza w Katedrze. Nie czuję się w tym najlepiej. Najlepsze są ciche msze z muzyką skupienia i smutku.

Rola snu w Biblii. Sen przybliża do Boga. We śnie Adama Bóg stworzył kobietę, jakby wyszła z jego snu. We śnie przekazywane są proroctwa i pouczenia.
Mądrość snu. Człowiek musi jakby zawiesić działanie świadomego umysłu, aby przybliżyć się do rzeczywistości duchowej. Sądzę, że to nie świadomość przeszkadza człowiekowi w dotarciu do sfery ducha, ale niezliczone głody i pragnienia świadomości.

Gdy małżeństwo zaczyna sobie mówić: mamo, tatusiu - koniec z ich miłością. Zaczyna się przywiązanie, przyzwyczajenie, wszystko tylko nie miłość.

Irzykowski: "Prawdziwym przyjacielem jest człowiek, co pomaga mi być samemu".

Abraham Heschel:
"Grecy uczyli się, aby rozumieć. Hebrajczycy uczyli się, aby czcić. Człowiek współczesny uczy się, aby używać".

Samuel II, 9 Fragment o Dawidzie, którego przeklina jakiś człowiek idący do Jerozolimy, od Absaloma. Jeden z rycerzy Dawida chce mu ściąć głowę, ale Dawid mówi: - Niech przeklina, to óg mu nakazał. - To błysk chrześcijaństwa w gąszczu Starego Testamentu. Przyjąć zniewagę jako coś należnego nam, pochodzącego od Boga.

Henry Miller - "Kolos z Marocussi". [...]
"Nikt nie może osiągnąć tego, czego pragnie, dopóki nie dojrzeje do tego".

Nieśmiertelność nie jest nam potrzebna, raczej budzi lęk. Potrzebna nam jest nieśmiertelność naszych bliskich. Dlatego musimy ich kochać w Bogu. Dosłowność tej formuły.


Ileż słów zbytecznych, okrężnych. Prawda jest poza słowami.

Z książki Henryka Czyża: Rossini napisał Petite Messe Solennelle. Ta mała msza była ogromna. Sama partytura ważyła ok. 4 kilogramów. Utwór trwa pełne dwie godziny. Na ostatniej stronie Rossini napisał list do Pana Boga:
"Drogi Boże! Przedstawiam Ci moją Małą Mszę Uroczystą. Dlatego małą, bo nie jestem pewien, czy potrafiłem napisać muzykę naprawdę sakralną. Ale Ty, dobry Boże, wiesz najlepiej, że zostałem stworzony dla opery buffo. Utwór napisałem na 2 fortepiany, harmonium, 4 głosy solowe i 8-osobowy chór. Nie miej mi za złe zbieżności liczby 12 śpiewaków z liczbą Twych Apostołów. Ale gdy jeden z mych śpiewaków będzie śpiewał fałszywie, pamiętaj, że i jeden z Twoich... Utwór przeznaczony był do domowego muzykowania, ale po mojej śmierci zjawi się na pewno taki głupi dyrygent, co zechce to wykonać z wielkim chórem i ogromną orkiestrą. I - wtedy przyjdzie drugi głupi i będzie mi to instrumentował. Już lepiej, żebym sam to zrobił. Przyjm mnie do raju.
Twój
Giacchino Rossini"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz